Od 17 kwietnia na ekranie kina Świt zagości film Czerwony kapturek - prawdziwa historia. Jest to film animowany w reżyserii Cory Edwardsa. W polskiej wersji językowej usłyszymy między innymi: Jolantę Fraszyńską, Adama Ferency, Michała Milowicza, Jarosława Boberek czy Jerzego Kryszaka.

Twórcy filmu posłużyli się tradycyjną bajką o Czerwonym Kapturku, tworząc zwariowaną, animowaną historię kryminalną.

Poniżej znajdziecie recenzję filmu autorstwa A. Budyńskiej.

A.O. / czecho.pl

----------------

Tajemniczy Smakosz wykrada przepisy na smakołyki właścicielom leśnych sklepików, doprowadzając ich do ruiny finansowej. W obawie przed grasującym złoczyńcą Czerwony Kapturek postanawia ukryć rodzinne przepisy w chatce Babci. Kiedy dociera do celu, (tradycyjnie) zastaje w łóżku przebranego złego Wilka. Niespodziewanie przez okno wpada potężny Drwal, a z szafy wydostaje się związana Babcia.

Dochodzenie w sprawie Smakosza prowadzi detektyw-żaba-dżentelmen, który szuka winnego wśród uczestników zajścia w chatce. Każdy z nich opowiada własną, coraz bardziej nieprawdopodobną historię zdarzenia. Czerwony Kapturek okazuje się być nastolatką marzącą o dalekich podróżach, Wilk - reporterem śledczym, Drwal - początkującym aktorem, a Babcia - fanką sportów ekstremalnych.

W "Czerwonym Kapturku", co już stało się znakiem rozpoznawczym tego typu produkcji, znajdziemy liczne zapożyczenia ze świata pop-kultury, parodie znanych aktorów i charakterystycznych postaci filmowych (np. Babcia z wytatuowanym na karku potrójnym "G" przypomina Vina Diesela). Niestey w polskiej wersji językowej film pod względem błyskotliwych i dowcipnych dialogów, nie dorównuje "Shrekowi" czy "Epoce Lodowcowej". Momentami śmieszy, jednak niektóre zapożyczenia są już mocno wyeksploatowane ("Matrix"). Brak również charakterystycznych i rozbrajających postaci, jakimi były Osioł ("Shrek") i Leniwiec ("Epoka Lodowcowa").

Zawrotne tempo akcji oraz żartobliwe, slapstikowe chwyty powinny przypaść do gustu najmłodszym widzom.

źródło: http://www.onet.pl